czwartek, 18 lipca 2013

Rozdział V

Miałam ochotę zacząć krzyczeć, po prostu chciałam zrobić mu krzywdę... Ale powstrzymałam się. Jak gdyby nigdy nic zrobiłam sobie na śniadanie płatki z mlekiem i usiadłam w salonie na kanapie, po czym odwróciłam głowę w jego stronę i uśmiechnęłam się sztucznie.
-Mam jeszcze klucze... - powiedział z durną miną.
-Nie jestem na tyle głupia, zeby się nie domyślić. Masz jeszcze czelność tu przychodzić?
-Przecież jesteś moją córką. - Mówił spokojnie
-Ty nazywasz mnie swoją córką ?! Przecież nawet nie wiesz ile mam lat! Całe życie zdradzałeś mamę, a teraz do mnie z tekstem, że jestem Twoją córką?! - wstałam z oburzeniem i wylałam mleko na dywan. -Proszę Cię, idź.
-Ale...
-Idź! - Krzyknełam zapłakana - Mam was wszystkich dość! Wszystkich! Gdy tylko jest źle, to pojawiacie się, a z wami jest jeszcze gorzej! - upadłam na kolana i zaczęłam płakać w podłogę.
-Ja chcę do was wrócić! -powiedział z podniesionym tonem.
-W takim razie przyjmij do wiadomości to, że ja ani mama nie chcemy tego. -powiedziałam po czym skierowałam sie na górę, a idąc jeszcze powiedziałam, że potem posprzątam. Zupełnie nie wiem po co to zrobiłam.
Ubrałam się w jeansowe spodenki i w niebieską podkoszulke z kokardką i zeszłam na dół. Ku mojemu zdziwieniu, nie było go już. W sumie to i lepiej. Nie był nam tu potrzebny. Zdradzał mamę od czasu gdy miałam  6 lat. A dzisiaj przyszedł, i oznajmia, że chce do nas wrócić... - uśmiechnęłam się sama do siebie, po czym wyszłam z domu i zadzwoniłam po taksówkę.
Po 30 minutach byłam w szpitalu.
-Cześć Domi -przytuliłam ją przyjaźnie i usmiechnęłam się do niej.
-Cześć.
-Jak sie czujesz?
-Już lepiej. -powiedziała i uśmiechnęła się.
-Cieszę się. -odwróciłam na chwilę głowę, i przypomniałam sobie o Igorze.
-Natalia, stało się coś? -powiedziała zaniepokojona
-Nie chcę Cię martwić, ale czy wiedziałaś, że wtedy na chacie... No... Ehh..
-Wyduś to z siebie...
-Bo to był Twój brat. - rozpłakałam się
-Tamten Igor z czatu to mój brat? - spytała niedowierzajac i przytuliła mnie.
-Tak... Ale to nic. -wytarłam łzy i uśmiechnęłam się - Ja już będę chyba szła, muszę posprzątać jeszcze w domu, nie obrazisz się chyba, co nie?
-Na Ciebie nigdy. - powiedziała ze szczerym usmiechem. -To leć, nie trzymam Cię już. Miło, że wpadłaś. A tak poza tym, to jutro już chyba będę w domu.
-To wspaniale. Jak będziesz w domu, to napisz na chacie. A teraz już idę, pa.
Dominika to wspaniała przyjaciółka, nawet kiedy ma problemy większe niz moje, potrafi mnie pocieszyć i śmiać się razem ze mną. Nie wiem, u kogo mogłabym mieć podobne wsparcie.


                                                                             ***

  Gdy już byłam w domu musiałam posprzątać. Pozmywałam naczynia, umyłam podłogę, poskładałam w końcu wszystkie swoje ubrania. Nie miałam już sił. Nagle zadzwonił mi telefon, na wyświetlaczu zobaczyłam zdjęcie Igora. Włączyłam głośnomówiący, położyłam telefon na stoliku i włączyłam po cichu telewizje. Igor jak zobaczył że nic nie mówię, to się rozłączył. I nawet mnie to cieszyło, czym szybciej zapomnę o tej całej sytuacji tym lepiej dla mnie. W telewizji nie było nic ciekawego, a że właśnie wróciła z pracy moja mama, to postanowiłam że opowiem jej o tej wspaniałej wizycie tatusia z rana.
-Cześć mamo. - usmiechnęłam się.
-Witaj córeczko, co chcesz dziś na obiad ?
-Nie jestem głodna.
-No dobrze, rozumiem.
-Mamo, wiesz ze był dziś tata?
-Co chciał? Kto go wpuścił do domu?
-Chciał wrócić do nas, ale powiedziałam mu, że nie ma mowy, i dałam mu do zrozumienia, że ani ja ani Ty go tu nie chcemy, i powiedział mi, że wszedł sam, bo ma jeszcze klucze.
-No to będziemy musiały zmienić zamki. - powiedziała i uśmiechnęła się.
-Kocham Cię mamo. - przytuliłam ja ciepło.
-Ja Ciebie też córciu. Jak byś zareagowała, jak byś się dowiedziała, ze kogos mam? - spytała niepewnie.
-A masz kogoś? Od kiedy?
-Nie, nie. -zaczęła się smiać. -Ale poznałam ostatnio kogoś, kogo bardzo polubiłam, i myslę, że Ty też go polubisz.
-jeśli Ty będziesz z nim szcześliwa to na pewno. -powiedziałam pewna siebie. -Mamo, ja idę do siebie, bo musze jeszcze zrobić coś. - powiedziałam i poszłam na górę.
Tak naprawdę, to nie musialam nic zrobic, ale po prostu nie miałam sił juz do rozmowy z kimkolwiek... Położyłam się na łóżku, i leżałam... Nagle usłyszałam pukanie do drzwi mojego pokoju. Myslałam, że to mama.
-Wejdź. - powiedziałam podnosząc się z łożka, byłam zdziwiona...
___________________________________________
Mam nadzieję, że się podoba. :D + Miło by było, gdyby ktoś skomentował. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz