sobota, 20 lipca 2013

Rozdział VI

-Jak tu wszedłeś? -skrzywiłam sie.
-Twoja mama mnie wpuściła.
-No dobrze. - starałam sie być spokojna, i nie dawać poznać po sobie, że zabolało mnie to, że kogoś ma. -To... Juz wiesz, że to byłam ja? -spytałam z głupia miną.
-Tak, wiem. Dominika mi o wszystkim powiedziała. -westchnał.
-Rozumiem, a po co tu przyszedłeś?
-Zeby sobie to wszystko wyjaśnić.
-Nie ma co wyjaśniać, uznajmy, że nigdy się nie poznaliśmy. -usmiechnęłam się do niego sztucznie.
-Naprawdę chcesz, żeby to sie tak skończyło?-patrzył niedowierzając.
-Tak, dziwisz się? -stanęłam na przeciwko niego. -Po prostu Cię pokochałam, ale nie chce Ci niszczyć zycia z tego powodu. Po prostu myslałam, że Ty też czujesz do mnie coś więcej. Proszę, idź już... -podeszłam do drzwi od pokoju i otworzyłam je.
-Bo czuję! Tamtej dziewczyny nie kocham, kocham Ciebie, zrozum to. -patrzył mi się w oczy, i przez moment nastała niezręczna cisza... Miałam ochotę się wtedy przytulić do niego, ale nie chciałam, by wiedział, że aż tak mi na nim zależy.
-Jak to nie kochasz jej? Jesteś z nia, i jej nie kochasz? Każdą dziewczyne tak traktujesz? -pytałam zbulwersowana.
-Natalia, nie! Nie układa nam się już od dłuższego czasu, naprawdę!
-Aha, i jak jest Ci źle z nia, to przychodzisz tu do mnie i chcesz być teraz ze mną?! Człowieku, Ty nie jesteś normalny. Prosze Cię, idź bo mam Cie już naprawde dosyć !
-Odezwę się jutro. - powiedział po czym szybkim krokiem wyszedł.
Nie chciałam, żeby sobie poszedł. Ale najgorsze było to, że czułam się jak taka... Zastępcza opcja. To było okropne, nie miałam już przez to wszystko sił, więc położyłam sie i próbowałam usnąć, lecz bezskutecznie. Z każdą minutą było mi go coraz bardziej brak, moze to łupie, ale nie umiałam bez niego zyc, przez ten ostatni czas, to on sprawiał ten usmiech na twarzy, to, ze miałam ochotę żyć...
-Nie umiem bez niego!- krzyknełam sama do siebie i szybkim ruchem wyjełam komórke spod poduszki. Wysłałam mu smsa. Śpisz? I czekałam aż odpisze. Chyba już spał, bo całkiem długo nie odpisywał...
Zeszłam na dół do kuchni, bo chciało mi sie pić. Nalałam sobie w szklanke soku pomarańczowego, i poszłam do pokoju. W moim pokoju nagle się rozjasniło, to telefon. Ktoś dzwonił. Postawiłam szklanke na stoliku obok łóżka i wzięłam do ręki telefon, jednak nie zdążyłam odebrać. Dzwonił Igor, a przy okazji, że sprawdzałam kto dzwonił, zobaczyłam też że mam 11 nieodebranych wiadomości, też były one od Igora. On był taki słodki! -uśmiechałam się sama do siebie. Napisałam mu smsa : Miło, że sie o mnie martwiłeś i dzwoniłeś :* Miałam po prostu wyłączony dźwięk, dlatego nie zobaczyłam że napisałeś. 
Nie wiem jak dalej z nim będzie. Co z tamtą dziewczyna? Ptrzecież on nie może jej tak zostawić dla mnie, miałabym wtedy straszne wyrzuty sumienia. *dźwięk komórki*
-Halo?
-Cześć skarbie. -usłyszałam głos Igora w słuchawce.
-Czemu jeszcze nie śpisz? - spytałam.
-Nie wiem, jakos nie mogę usnać, ciągle mysle o tej akcji u ciebie w pokoju... jesteś jeszcze na mnie zła? -mówił ze smutkiem w głosie.
-Nie. Kocham Cie i chaciałabym z Tobą być, ale wiem jednak że masz dziewczynę.
-Natalia, ona nie jest dziewczyna dla mnie. Jutro powiem Ci czemu, a teraz już idę spać, bo śpiący jestem, i Ty lepiej też idź.
-Dobrze. To przyjdź jutro do mnie po południu jak byś mógł.
-Na pewno będę. To dobranoc skarbku mój, słodkich snów.
-Dobranoc. - powiedziałam i nacisnełam czerwoną słuchawkę.
Byłam szczęśliwa, przepełniała mnie ogromna radość, nie znałam Dawida długo a tak go pokochałam... On naprawdę jest wyjątkowy, nie mogę się już doczekać jutra.

                                                                          ***

  Gdy wstałam była 8. Poszłam się wykąpać i ogarnąć do łazienki. Dziś dość długo mi to zajęło, bo z łazienki wyszłam dopiero po godzinie. Nie wiedziałam zupełnie, jak mam się ubrać. Czy lubi kiedy dziewczyna jest w sukience, a moze kiedy jest po prostu w spodenkach... Miałam kompletny mętlik, ale postanowiłam że założę czarne spodenki i zwykłą czerwoną podkoszulkę. Zeszłam na dół zjeść śniadanie, a potem było już tylko czekać na Igora.
Po 10 minutach już był.
-Mam dla Ciebie niespodziankę, ale musimy gdzieś najpierw pojechać. -powiedział i przytulił mnie.
-Z Tobą pojadę nawet na koniec świata. -powiedziałam wtulając się w jego ramie. Mogłam tak stać wieczność. Po chwili wsiadlismy do samochodu, przez całą drogę wypytywałam go, co to za niespodzianka, ale nie uchylił mi ani rąbka tej tajemnicy. Nagle zatrzymał się obok pięknego domu z basenem.
-Oto niespodzianka!
-Nie rozumiem...
-Nie długo będą moje 18ste urodziny, i będę juz mógł mieszkać tam sam, ewentualnie z Tobą. -tłumaczył usmiechając się. Z wrażenia aż wysiadłam z samochodu, ten dom był wspaniały!
-Możemy wejść do środka? -spytałam.
-Tak, dom jest pusty, a ja mam klucze. -włozył ręke do kieszeni spodenek, i wyciągnął klucze, po czym kierowaliśmy się w stronę domu.
Tam było tak elegancko... Ja mogłam sobie pomarzyć tylko o takim domu.
-Chciałabyś tu ze mną kiedyś zamieszkać? -spytał przytulajac mnie od tyłu.
-Kiedyś na pewno, ale na razie się tak nie spieszmy kochanie. - zaśmiałam się.
-Dla Ciebie wszystko. -wziął mnie na ręce i zaniósł w stronę sypialni, po czym delikatnie połozył na łóżku i zaczął całować...
_________________________________
Macie jakies pomysły, co będzie dalej? :) Wgl, czyta ktoś tego bloga? Bo nie wiem nawet czy jest po co go dalej prowadzić... ;/ Nastepny rozdział bedzie jak pod tym będzie chociaż 5 komentarzy.

4 komentarze:

  1. Wiesz. Pytasz się czy ktoś czyta a nie widziałaś, że wcześniej ci napisałam komentarz?... Tak. Czytam go z koleżanką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam, i miło, że czytasz to co piszę. Ale fajnie by było, gdyby inni którzy czytają, też dali o tym znać.

      Usuń
  2. :) No w sumie racja, bo im więcej ludzi tym większa motywacja, prawda? :D

    OdpowiedzUsuń